W futrynie drzwi pojawia się sylwetka mężczyzny. Równie pięknego jak ona. Opiera się o ścianę i bacznie się jej przygląda. Dziewczyna zastyga momentalnie niczym manekin, poruszają się jedynie jej włosy. Lekko targane przez wietrzyk wpadający przez otwarte okno. Jego nieznośne spojrzenie mierzy każdy szczegół jej ciała, co wzbudza w niej niepokój. Stuk, stuk, stuk. Mężczyzna robi kilka kroków w jej stronę. Poruszona postanawia wstać. Stawia sobie wyzwanie spojrzenia mu prosto w te diaboliczne oczy. Podchodzi do niej zwinnie i odgarnia kosmyk niesfornych loków odsłaniając jej piękna twarz. Wie, czego chce. Wie i umie osiągnąć zamierzony cel. Jest w tym mistrzem i perfekcjonistą. Dziewczyna nagle uspokaja się, totalnie poddając się jego bezczelnemu urokowi. Po chwili czuje bezwład, ale ogarnia ja też podniecenie. Nie potrafi mu się oprzeć, kłamię odgradzając się rękami i mówiąc cicho "nie zostaw". Czuła tylko oddech i puls w głowie. Tak dobrze jej znany puls. Całkowicie świadoma tego, co robi poddaje się pieszczotom, które z każdą chwilą stają się coraz bardziej gwałtowne i śmielsze. Już niczego się nie wstydzi. Po tak długim czasie wspólnych, a jednak oddzielnych nocy (bo w tej historii nie ma słowa "my") potrafi już odrzucić parawan wstydu i całkowicie pozwolić się oddać.
Słońce zajrzało do apartamentu na ostatnim piętrze. Pościel cicho zaszeleściła. Wstał. Rozejrzał się po pokoju. Cisza. Poszedł do kuchni. Tam też nikogo nie zastał. Ponownie powrócił do salonu. Tutaj wczoraj wieczorem się spotkali. Zastanowił się. Ten stan rozmyślania przerwał mu dźwięk dochodzący z telefonu domowego. Podszedł do niego i nacisnął jaskrawy przycisk pozwalający odsłuchać wiadomość nagraną na automatycznej sekretarce. Wiedział już wszystko.
"Nie potrzebuję Twoich ust, dłoni, pustych, nic nieznaczących słów, uwodzicielskich spojrzeń, pieniędzy, zaproszeń na drogie bankiety i sztuczne przyjęcia, prezentów bez wyobraźni. Nie potrzebuje tego i nigdy nie potrzebowałam. Nie szukaj mnie, bo to ja teraz zaczynam szukać czegoś zupełnie innego. Szukam prawdziwych słów, prawdziwych czystych myśli, prawdziwych ludzi, prawdziwych serc i prawdziwych pocałunków, a nie takich zatrutych jadem niezdrowego pożądania. Nie powiem Ci "do widzenia" ani "żegnaj", bo nawet na takie słowa trzeba umieć zasłużyć."Odsłuchał nagranie. Niespecjalnie się przejął. Podszedł do barku i nalał sobie do kryształowej lampki najlepszego alkoholu. Spojrzał w jego czerwień i zaśmiał się przez zaciśnięte zęby. Zapowiadał się kolejny zimny późnojesienny dzień.
***
Dobranoc.