poniedziałek, 25 października 2010

Milkshake'i i cheerleaderki.

Czasami sobie myślę, że fajnie byłoby się wyrwać z tego życia w wielkim mieście i pobyć trochę czasu w innym miejscu. Miejscu gdzie ludzi cieszy każdy głupi zjedzony pączek z różową polewą. Dać się pochłonąć, gdzieś zupełniej indziej. Pobyć z innymi ludźmi, udawać ,że jest się kimś zupełnie innym. Udać, że nie było żadnej cholernej przeszłości, że całe zycie spędziło się na amerykańskiej prowincji, popijając miętowe shake'i. Myśląc tylko o tym z kim pójdzie się na bal maturalny albo zamartwiając się czy przyjmą Cię do drużyny cheerleaderek. Czekając na swojego ukochanego, który podjedzie w starym samochodzie swojego ojca i zabierze Cię nad jakiś klif albo do samochodowego kina i będzie namiętnie obściskiwał. Wysłuchując tylko plotek o iskrzącej królowej balu i super przystojnych footballistach. Zmienić się w prowincjonalną damę z upiętymi włosami w pięknej granatowej sukience z wysoką talią. Malować jedynie usta mocno czerwoną szminką a szyję przyozdobić naszyjnikiem z pereł.
Żyć w miasteczku, gdzie największa rozpustą jest uchylenie rombka swojej spódnicy czy pokazanie koronki od pończoch. Tylko mój ukochany wiedziałby jaką jestem dzika bestią. Szczęśliwy amerykański styl życia.


Naprawdę mogłabym to pokochać.

niedziela, 24 października 2010

Street fashion- models

Coraz więcej widać, że ludzie przykładają się do swojego wyglądu. Wychodzą na ulice prezentując swój własny styl. Moim zdaniem takie właśnie osoby kreują i tworzą modę. Wyznaczają trendy i nie boją się poszaleć i stworzyć coś zupełnie nowego. Lubimy się pokazywać, skupiać na sobie uwagę. Sprawiać byśmy zawładnęli myślami i wyobrażeniami innych, byśmy byli dla nich autorytetem. By naśladowali nas krok po kroku, chłonąc najmniejszy szczegół naszego wizerunku.
Widać ,że ludzie chcą prześcignąć się w kreatywności. Zdobyć szacunek innych. Prezentować się czymś innym, czymś szczególnym. Być rozpoznawalnym i cenionym, zarówno za styl i charakter.

Dobrym przykładem są modelki. Osoby bardzo blisko związane z modą i tym otoczeniem. Spotykają się z stylistami, fotografami i projektami, gdzie każda z tych osób prezentuje się inaczej. Mają wiele pomysłów, tryskają kreatywnością. Niektóre modelki potrafią to wykorzystać, wychwytać i prywatnie ubrać się nader kreatywnie. Pokazują wtedy swoją osobowość,a nie tylko piękno zewnętrzne. Uwielbiają mącić nam w głowach. Coraz więcej modelek pokazują swoje mocne strony poza wyglądem. Niektóre projektują, tworzą własne marki, łapią się ważnych projektów oraz udzielają charytatywnie. Dobrym przykładem na to jest Natalia Vodianova, która z totalnej dziury w mroźnej Rosji, zdobyła sam szczyt ciężką pracą i ciągłym podnoszeniem sobie poprzeczki. Teraz jej nazwisko to  już marka. Zapraszana jest na przeróżne uroczystości czy bale by reprezentować swój kraj. Wiele osób myśli, że modelki (przepraszam) zdobyły karierę swoją dupą i choć nie wykluczam wcale takiej opcji, bo teraz wszystko tak działa, to nie możemy zapominać o niesamowitych wyjątkach czyli modelkach, które po prostu urodziły się by lśnić i zachwycać.
Poza tym myślę, że to właśnie one tworzą prawdziwą uliczną modę. Pokazują nam to co najlepsze i uczą jak to łączyć.

Olga Sherer

Dorothea Barth Jorgensen & Anna de Rijk

Freje Beha Erichsen

Frida Gustavsson
JAC

Jaquelyn Jablonski

Karlie Kloss

Karmen Pedaru

Liu Wen

Magdalena Frąckowiak

Natasha Poly

 Sasha Pivavorova


Skye Stracke

Frida Gustavsson

Dree Hemingway

Lily Donaldson


niedziela, 17 października 2010

Dobranoc


Czuje zapach nocy. Absolutnie go kocham. Niebo jest ciężkie i mroczne.
Zaraz utonę w pościeli, zamknę oczy i udam się w świat mojej cholernej wyobraźni. Jak można nie kochać zasypiać? Szczególnie wtedy kiedy umysł bawi się najbardziej niesamowitymi obrazami z naszej głowy. Przychodzi sen. To moja ulubiona pora dnia.

Kolorowych snów.

Sonia
+kiedyś będę zasypiała, mając za oknem taki widok.

***

Intricate stockings and other clothing fascinations

Pończochy doceniłam jakiś rok temu i muszę przyznać, że to było dla mnie odkrycie epokowe. W przypadku wysokiej i szczupłej dziewczyny pończochy to idealne rozwiązanie nie tylko na wyjątkową okazję ,ale na co dzień. Lubię dbać o moje (kiedyś) szczupłe nogi i kreacje, a pończochy umiejętnie podkreślają mój trud włożony w ładny wygląd. Przyznaję jednak, że zdarza mi się zakładać pończochy nawet do jeansów. Nylonowe nie tylko przyciągają męskie spojrzenia i pomagają w dialogu z ukochanym. Ich szelest i dotyk poprawia mi nastrój i chyba stały się istotnym uzupełnieniem mej kobiecości. 


W dodatku marzy mi się facet, który przyglądał by mi się z zafascynowaniem jak się ubieram, nie zważając na moje małe fanaberie, ubraniowe problemy czy humory. Taki, który by zasuwał suwaki w moich sukienkach, gdy sama bym do nich nie dosięgał. Taki, który zdejmował by ze mnie delikatnie moje ukochany szpilki, a później pończochy, nie zaciągając ani jednego oczka. I taki, który nigdy nie miał by dość mojej paplaniny o cudnych sukienkach i fryzurach z lat 60. o których mogę gadać bez przerwy. Facet, który byłby mną zafascynowany i pomimo wszystko, zawsze by było mu do mnie spieszno.

Sonia 

No sexy, it hurts.

Nie ma książek, które powiedzą Ci jak sexownie palić papierosa. Nie ma poradników opisujących krok po kroku ruchy bioder, kiedy schodzisz po schodach czy wsiadasz do samochodu. Poprawianie włosów czy szminki, mruganie oczami. To jak nosisz biżuterię, płaszcz, torebkę, buty. To jak siadasz do baru w pubie, głos jakim mówisz, gesty jakie wykonujesz, w sposób jaki patrzysz kiedy słuchasz.
Jeśli nie masz tego w sobie, po prostu tego nie masz.
Nie nauczysz się tego.
Nie próbuj naśladować sexapealu innych.
Jeśli robisz TO i wiesz że TO robisz- przestań.

Wdzięk, styl, sexapeal to coś wrodzonego. Pogódź się z tym.

W tle Jessica Rabbit,
brakuje jeszcze zapachu cynamonowej kawy i ...


***

Sonia
P.S. Najdłuższe nogi świata. Dałabym wszystko za takie, nienagannie wyglądający we wszystkim. Ah i oh, rozmarzyłam się...

piątek, 15 października 2010

No i właśnie tak to jest

Szukając obecności nagiego instynktu na wybiegach, formułujemy kilka tez o modzie, trendach, kobiecie i mężczyznach oraz roli biustu w życiu. A wspominając lata 90., odkrywamy na nowo wielkość pracującego dla Gucciego Toma Forda, który był bez sprzecznie lepszym projektantem niż reżyserem. Na szczęście dla mody mody bez straty dla filmu.

Jeżeli w tym tytule wyczuwacie nutę narzekania- to bardzo dobrze. Bo ten tekst od narzekania chce zacząć. Od powszechnego w Polsce zawężania rozumienia mody do trendów. Jedyne pytania, które polski dziennikarz potrafi zadać przy okazji rozmowy o modzie, jest pytanie o to, co będzie modne w tym sezonie. A moda to wcale nie to co jest modne.
Na razie po przestańmy na tym kontrowersyjnym stwierdzeniu. Nie tłumaczmy go. Powiedzmy tylko tyle, że nawet kiedy pada hasło "moda lat 90." natychmiastowo pada odzew- grunge. A grunge to nie jest moda (a właściwie moda to nie jest grunge). Grunge to trend, który w popkulturze lat 90. miał się bardzo dobrze. Tak dobrze, że nawet przeniknął owszem do tego, co ja chcę nazywać modą, ale na pewno nie stał się z nią równoznaczny. Bo moda to moda, a trend to trend.


To jest niesamowite, w jaki sposób Tom Ford reprezentujący wówczas taką markę jak Gucci uległ minimalizmowi. Jak go przemyślnie zaadoptował, nie idąc wcale w stronę agresywnie awangardowego neo-nie-luksusu. Jak minimalizm stał pod ręką maksymalizmem. Czarne, cienkie, lekko prześwitujące longsleevy ze szlachetnej wełny. Delikatnej i w jakiś sposób ostro zmysłowej. Z tej samej materii utkany "zwykły" tant top. A wszystko to właśnie dzięki użytym materiałom absolutnie dalekie od stylu sportowego.  Ostre ciecia i dyskretne usztywnienia ramion dają tym projektom siłę i zdecydowanie. Żadnym kompromisów. Żadnych utonięć w fatałaszkach. Kobieta od Gucciego radzi sobie świetnie bez strojności i ozdób. Diamonds are the girls best friends? Bzdura. Ona sama jest swoją najlepszą przyjaciółką i sama dla siebie najpiękniejszym diamentem. I nic nie powinno odwracać uwagi od jej ciała, które pozostaje w stałej harmonii ze strojem i osobowością.
+film z pokazu Gucci S/S 1996
 
 

Sonia<3

środa, 13 października 2010

Oh! We love this busty housewife!










Lara Stone by Mart&Marcus

P.S. Zrobię kiedyś taką sesję!

niedziela, 10 października 2010

HAUTE COUTURE 2010/11

Haute couture kiedyś grało pierwsze skrzypce, obecnie to sztuka na wymarciu. W lipcu w Paryżu swoje kolekcje na jesień pokazało tylko kilkunastu projektantów. Święto szlachetnego krawiectwa nie trwa jak kiedyś tydzień, ale jedynie trzy dni. Na szczęście nie zmniejszyły się ambicje wielkich krawców, a może motywacja jest nawet większa niż przed laty. W końcu nie szyją już tylko dla gwiazd, a ich klientkami są coraz częściej pragmantyczne kobiety interesu oraz nastolatki z bogatych domów. Po oszałamiającej księżycowej kolekcji Armani Prive z wiosny tego roku Giorgio Armani uszył drapowane kostiumy w stonowanych kolorach dla kobiet interesu, które kochają styl starego Hollywood.


Z pokazu Chanel widzowie bardziej zapamiętali wszechobecne styropianowe lwy niż bogato zdobione sukienki do kolan i tweedowe kostiumy w ziemistych kolorach.



Po odważnym pokazie z wiosny Maria Grazia Chiuri i Pier Peolo Picciolo zaskoczyli powrotem do archiwów domu mody Valentino. Klasyczne fasony skrócili o połowę i zaprojektowali sukienki dla lolitek, które chciałyby urodzić się w latach 60. 


Elie Saab twierdząc, że haute couture musi być bogate, efektowne i przesadne, stworzył czerwone suknie inspirowane stylistyką kostiumów operowych. Jedwabne kreacje na pewno dopasują się do koloru najważniejszych dywanów świata.



Jean Paul Gaultier z pracy w domu mody Hermes wyniósł zamiłowanie do kaszmiru i prostych fasonów luksusowych ubrań. Dlatego na jego pokazie couture bardziej ekstrawaganckie niż trencze i małe czarne były jedwabne nakrycia głowy. Zwieńczeniem pokazu był występ gwiazdy burleski Dity von Teese. 


Kolekcję, która przypominała złote czasy haute couture, zaprezentował niezawodny John Galliano. W aurze rajskiego ogrodu fani domu mody Christian Dior mogli podziwiać suknie rozkwitające soczystymi kolorami. O fasonie tulipanów, uszyte z tiulu i tafty kreacje Galliano już przeszły do legendy wielkiego krawiectwa. Haute couture istnieje, dopóki zapiera dech w piersiach. W tym sezonie się udało.



sobota, 9 października 2010

"PICTURE ME"

W amerykańskich kinach można już oglądać kontrowersyjny film "Picture Me" współreżyserowany przez byłą modelkę, Sarę Ziff. Czy zatrzęsie on światem mody?
27 – letnia Sara Ziff jest byłą modelką, która w obawie o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne zrezygnowała z kariery. W obrazie "Picture Me" mamy okazję przyjrzeć się kilkuletniej karierze modelek. Historie opowiedziane w filmie są jednak bardzo szokujące. Modelki, które chciałby dość na szczyt nie mogły m.in. jeść więcej niż jedno ciastko ryżowe na dzień, albo maczały waciki w sokach i połykają je, aby zabić uczucie głodu. Modelki wspominają również o wykorzystywaniu seksualnym, przedmiotowym traktowaniu i narażaniu na utratę zdrowia.


I tak więc zmagam się z moim wielkim marzeniem bycia modelką. Raz myślę, że to jest fantastyczne, to całe robienie kariery, pokazy i sesje, a za drugim razem dopada mnie taki zwiastun przerażającego filmu pełnego szczerych wyznać i emocji. Dziewczyny głodzą się, robią inne głupie rzeczy z myślą, że i tak zawsze gdzieś będzie inna lepsza,młodsza i szczuplejsza modelka. Myślę, że jednak nigdy nie dowiemy się jak wygląda modeling zza kulis.
Pewnie kiedyś będę żałować, że nie wykorzystałam tego co mam by zabłysnąć na pokazie, albo będę żałować, ze to zrobiłam. Skończę gdzieś dawno zapomniana z zaburzeniami odżywiania i urazami psychiki.
I tak też będę tkwić gdzieś pośrodku z szarganymi myślami co jest lepsze.

Sonia

P.S. Moi drodzy, będę pisać TYLKO o modzie. Najbardziej mnie to fascynuje.

Corinne Day nie żyje!

Nastoletnia Kate Moss sfotografowana w samych majtkach i T-shircie na tle białej ściany to sztandarowe dzieło historii współczesnej fotografii mody.Jego autorka, Corinne Day, zasłynęła z pozbawionych retuszu naturalistycznych zdjęć nimfetek, które w latach 90. zapoczątkowały kontrowersyjny w fotografii nurt heroin chic.
W sierpniu tego roku Day zmarła w Londynie na raka mózgu. Miała zaledwie 45 lat. W świetle tego wydarzenia warto zastanowić się nad spuścizną brytyjskiej artystki. W końcu kto wie, jak potoczyłyby się kariery fotografów-realistów, takich jak Terry Richardson czy Juergen Teller, gdyby nie ścieżka, która utorowała im Day?











+ kilka najbardziej kultowych zdjęć Kate Moss również autorstwa Corinne Day.



xoxo
Sonia